niedziela, 27 grudnia 2009

Marzenia

Składając sobie życzenia przy wigilijnym stole, bardzo często życzymy sobie “Spełnienia marzeń”. Ale czym tak właściwie są marzenia? Kiedy ludzie marzą, to myślą o rzeczach, osobach, miejscach lub stanach, których nie mają, lub w których nie mogą się znaleźć.

Przedmiotami marzeń są rzeczy przyjemne, których ludzie pragną, lub do których dążą. Mogą to być dobra materialne, wtedy marzenia bywają całkiem realne, choć nie zawsze proste do spełnienia - aby dostać nowy rower albo wybudować dom. Bywają jednak czasem i takie marzenia, które są nierealne do spełnienia - aby latać jak ptaki czy cofnąć czas. Nawet to samo marzenie ma zupełnie inną wagę i szansę na spełnienie, w zależności od tego, kto marzy.

By marzenia były możliwe do realizacji należy je najpierw określić, wyartykułować jasno i wyraźnie co jest przedmiotem naszych marzeń - niekoniecznie wykrzyczeć całemu światu, ale wystarczy wypowiedzieć je w myślach. Banał… Czyżby? To opowiedz tu i teraz, bez zastanowienia jakie masz marzenia. No proszę… Czekam… Gratuluję, jeśli potrafisz.

Ja nie potrafię. Kiedyś marzyłam o bratniej duszy i o tym, żeby wyrwać się z małego miasteczka bez perspektyw. No i? Mam wspaniałego męża i dobrą pracę, odwiedziłam już kilka ciekawych miejsc na świecie. Tak, spełniły się moje marzenia, ale czy to znaczy, że to już koniec? Czy już powinnam przestać marzyć? Nie, ale prawda jest taka, że chyba przestałam… Zastanawiam się od jakiegoś czasu o czym teraz marzę…

Podróż do Peru. Dlaczego? Bo “Sto lat samotności” Marqueza, “Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” Llosy, może trochę telenowel i historia.

Wydać książkę. Dlaczego? A musi być jakiś powód? Może dlatego, żeby zostawić po sobie jakiś trwalszy ślad oprócz nagrobka… Dla satysfakcji i radości jaką daje świadomość roli literatury w życiu człowieka - od podejścia pragmatycznego po zaspokajanie potrzeb wewnętrznych.

Nauczyć się tańczyć tango. Dlaczego? Bo to trudny, ale magiczny taniec, dostarczający wielu emocji.

Na razie tyle. Idę myśleć dalej, no i oczywiście realizować!


Więcej...

środa, 23 grudnia 2009

(S)cenka

Co niektórym opada (s)cenka z wrażenia, gdy tym czasem mnie opadają ręce, a nawet odpadają uszy gdy tylko słyszę w radiu tę reklamę… Sepleniący jegomość żali się doktorowi, że mu szczęka opada.

Przekaz jest sam w sobie irytujący, a rozdrażnienie potęguje jeszcze częstotliwość nadawania spotu, aż odechciewa mi się słuchać radia. Skoro reklama ta wzbudziła we mnie emocje (nieważne, że negatywne), to powinno oznaczać, iż spełniła swoja funkcję. Tak jednak nie jest, ponieważ z całej reklamy pamiętam irytujący i tandetny przekaz o (s)cence, a nie jestem w stanie określić co jest reklamowane. Teraz już wiem, bo postanawiając napisać na ten temat sprawdziłam firmę, ale jeszcze kilka dni temu opowiadając znajomym o tym spocie wymieniłam nazwę firmy konkurencyjnej – tej dla idiotów. Majaczyło mi się tylko nieśmiało, że chodzi o branże AGD.

A poza tym ten karp… zupełnie nie zgrywa się z reklamą radiową, jakby był z innej bajki. Chociaż muszę przyznać, że jedna z pierwszych odsłon (s)cekaaa łopadaaa z Azjatą była nawet śmieszna.


Więcej...

niedziela, 20 grudnia 2009

Świąteczne ciasteczka orientalne


500 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
250 g cukru pudru
250 g masła
200 g siekanych migdałów
2 jajka
szczypta mielonego cynamonu
½ łyżeczki mielonych goździków
½ łyżeczki mielonego kardamonu
szczypta mielonej gałki muszkatołowej lub kwiatów muszkatołowca
szczypta soli

Mąkę z proszkiem do pieczenia i cukrem pudrem przesiać (lub przesypać) do miski. Dodać przyprawy, jajka i szczyptę soli. Masło pokroić w kawałki i dodać razem z migdałami.

Całość ugnieść lub ukręcić mikserem na grudkowatą masę. Następnie wyrobić energicznie na stolnicy gładkie ciasto i uformować dwa wałki. Tak przygotowane porcje ciasta owinąć w folię i włożyć do lodówki na ok. 30 minut.

Rozgrzać piekarnik do temperatury 180°C (z termo obiegiem 160°C). Rozwałkować ciasto na grubość ok. ½ cm i wycinać w nim ciasteczka za pomocą foremek. Wyłożyć blachę papierem do pieczenia i ułożyć na niej ciastka. Piec ok. 10 minut na środkowym poziomie piekarnika.

Ostudzić i zajadać!

Jedno ciastko ma ok. 70 kcal/294 kJ (jeżeli ktoś zwraca na to uwagę w święta :P)



Przepis na podstawie: „Ciasteczka. Wyszukane smakołyki z całego świata” Neumann&Göbel Verlagsgesellschaft GmbH, oprac. przepisów Sylvia Winnerwisser


Więcej...

środa, 16 grudnia 2009

Karp

Generalnie za tą rybką nie przepadam, ale trójkowego karpia pochłaniam ze smakiem w każdej ilości. Oczywiście nie chodzi tu już o rybę, ale o piosenkę, którą co roku śpiewają przed świętami Bożego Narodzenia redaktorzy Programu Trzeciego Polskiego Radia.

Te piosenki są wręcz naładowane pozytywną energią – można poczuć, że cała ekipa musi się przy tym nagraniu dobrze bawić. Teksty są dowcipne, a to, że nie śpiewają piosenkarze, a dziennikarze (każdy jak potrafi) nadaje tym utworom specyficzny charakter. Co roku zmienia się tekst zwrotek, ale refren pozostaje ten sam:

Krok po kroku, krok po kroczku,
najpiękniesze w całym roczku
idą święta, idą święta!


Tegoroczny Karp jest już dziesiąty, więc w sklepach muzycznych pojawiła się specjalna płyta z karpiami, a dochód z jej sprzedaży będzie przekazany na szczytny cel.

Więcej informacji na stronie http://www.polskieradio.pl/trojka/idaswieta/


Więcej...

środa, 2 grudnia 2009

Niedosyt

Muszę pisać. To jest jednak nałóg. Można nad tym zapanować - powiedzieć sobie, że są rzeczy ważniejsze, że nie ma się czasu - ale to działa tylko na krótko. Z czasem natłok myśli staje się nie do zniesienia. Kropla po kropli drąży skałę umysłu.

Nie każda myśl nadaje się do tego, żeby ją wypowiedzieć od tak np. do kolegów z pracy. Bo czy warto podejmować temat obaw przed macierzyństwem lub krytyki literackiej czy poezji? Są takie tematy, do których cieżko znaleźć rozmówcę. A przecież papier przyjmie wszystko. Ludzie zbyt szybko mogą uznać cię za głupca, dlatego, że nie mogą cię zrozumieć.

Zbyt często ulegamy pokusie dostosowania się do ogółu, zaczynamy być jak inni, zamiast żyć własnym życiem. Jemy fast-foody, oglądamy kiczowate superprodukcje, a potem tylko jeździ nam po kiszkach niezdrowe żarcie, a w głowie pulsuje pustka i niedosyt po skończonym seansie. Niektórzy chyba potrafią się tym zadowolić, inni narzekają, ale wciąż robią to samo, tylko nieliczni próbują to zmienić.

Ja wyję do księżyca w pełni, modląc się o to, by obudził we mnie artystyczną bestię, która wierci się niecierpliwie. Ciekawe tylko czy zdołam ją ujarzmić i wykorzystać jej zdolności w odpowiedni sposób.


Więcej...

środa, 14 października 2009

Wypoczywam



Nadeszła upragniona chwila wypoczynku.
Grzejemy się w Egipskim słońcu, pływamy w ciepłym morzu i zwiedzamy.
Napiszę więcej jak wrócimy.
Póki co, zapraszam do albumu ze zdjęciami z podróży w sekcji "Nastrojowe fotki".

Trzymajcie się ciepło w ten śnieżny październikowy dzień!


Więcej...

poniedziałek, 28 września 2009

Ten dzień nadchodzi

Dla panny Laury R.

Dwoje szczęśliwych widziałem na ziemi
I ci mi nigdy nie wyjdą z pamięci
Dwa serca wielkie, czyste, nad któremi
Czuwali zawsze aniołowie święci
I od wszelakiej chronili je skazy,
Pojąc je mlekiem nadziemskiej ekstazy

Ci nic z prawd gorzkich żywota nie znali
I ziemia cala była dla nich rajem,
Widzieli wszystko pięknym i kochali -
I siebie także kochali nawzajem
Ową miłością, co początek bierze
Gdzieś w melodyjnej archaniołów sferze

Autor: Adam Asnyk

1897


Więcej...

piątek, 18 września 2009

Koniec

Nadszedł wreszcie ten moment, w którym skończył się pewien okres życia. Symboliczny kres młodości...



Była biała bluzka, chwila stresu, a potem...



...uśmiechy, gratulacje, kwiaty i bardzo miłe popołudnie i wieczór w dobrym towarzystwie. Ulotna szczęśliwa chwila, ale dyplom na całe życie :)



A teraz już robimy co chCEMy :)


Więcej...

poniedziałek, 14 września 2009

Wschody i zachody słońca

Piosenka z musicalu "Skrzypek na dachu" - wzruszające słowa i piękna melodia walca.



Muzyka: Jerry Bock
Słowa: Shaeldon Harnick
Libretto: Joseph Stein


Więcej...

czwartek, 3 września 2009

Miłość jak słońce

Miłość jak słońce

Miłość jak słońce - ogrzewa świat cały
I swoim blaskiem ożywia różanym;
W głębiach przepaści, w rozpadlinach skały
Dozwala kwiatkom zakwitnąć wiośnianym
I wyprowadza z martwych głazów łona
Coraz to nowe na przyszłość nasiona.

Miłość jak słońce - barwy uroczemi
Wszystko dokoła cudownie powleka;
Żywe piękności wydobywa z ziemi,
Z serca natury i z serca człowieka,
I szary, mglisty widnokrąg istnienia
W przędzę z purpury i złota zamienia.

Miłość jak słońce - wywołuje burze,
Które grom niosą w ciemnościach spowity,
I tęczę pieśni wiesza na łez chmurze,
Gdy rozpłakana wzlatuje w błękity;
I znów z obłoków wyziera pogodnie,
Gdy burza we łzach zgasi swe pochodnie.

Miłość jak słońce - choć zajdzie w pomroce,
Jeszcze z blaskami srebrnego miesiąca
Powraca smutne rozpromieniać noce
I przez ciemności przedziera się drżąca,
Pełna tęsknoty cichej i żałoby,
By wieńczyć śpiące ruiny i groby.

Autor: Adam Asnyk

21 listopad 1877



Pozostawię to wszystko bez komentarza...



Więcej...

wtorek, 11 sierpnia 2009

Podróż po Ameryce Południowej

Byliście kiedyś w Argentynie? Ja nie byłam, ale z chęcią tam kiedyś zajrzę :)

Za to namierzyłam kogoś, kto właśnie tam jest i opisuje swoje spostrzeżenia w postaci bloga z podróży.

Jeśli jesteście ciekawi co tam słychać w Buenos Aires to zajrzyjcie na: http://www.tamtaram.pl/


Więcej...

wtorek, 4 sierpnia 2009

Kochać i...

Dwie strofy, opisujące esencję życia i miłości.

Kochać i tracić

Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
padać boleśnie i znów się podnosić,
krzyczeć tęsknocie: precz! i błagać: prowadź!
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć...

Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,
iść w toń za perłą o cudu urodzie,
ażeby po nas zostały jedynie
ślady na piasku i kręgi na wodzie.


Autor: Leopold Staff


Więcej...

niedziela, 2 sierpnia 2009

Zła

Jestem zła.
Okropnie, przeraźliwie, potwornie, bardzo zła.

Nie tak miało być.
Nie tak powinno być.
Było całkiem nie tak.

Miała być długa znajomość.
Miało być miłe spotkanie.
Miała być ciepła herbata.

Znajomość urwała się zbyt szybko i nagle.
Spotkanie się nie odbyło.
A wrzątek do herbaty poparzył mi ręce.

Jestem zła!
Wstrętna, niezdarna, niezgrabna, niemądra, niekulturalna i chyba nigdy nie będę idealna...


Więcej...

poniedziałek, 20 lipca 2009

Coś pozytywnego

Dla odmiany i na dobry początek nowego tygodnia, pozytywnie nastrajająca piosenka "Open Happiness" zespołu Cee-Lo.

Żeby nie było, że zawsze jest tu smutno i melancholijnie.


Więcej...

poniedziałek, 13 lipca 2009

A jednak żal

Chodzi za mną Bułat Okudżawa... a tak dokładnie jedna jego piosenka
"A jednak żal".

Nie byłam nigdy w Moskwie, więc nie żal mi tego miasta, ale raczej tego, "że nad naszym zwycięstwem niejednym, górują cokoły na których nie stoi już nikt..."


Więcej...

niedziela, 12 lipca 2009

Poezja

Ludzie z wiekiem przestają być wrażliwi na poezję – nie rozumieją jej, więc nie czytają. Nie potrafią poczuć melodyjności i głębi strofy. Z czego to wynika? Być może ze złych doświadczeń z czasów szkolnych i przerażającej prozy dorosłego życia.

Nieskażone cywilizacją dzieci zaczynają poznawać świat właśnie od poezji. Powtarzają jak pacierz za nauczycielem, że autor zachwyca, choć w głębi duszy nie są do tego przekonani. Klepią z pamięci wersy, które nic dla nich nie znaczą.

Szkoła w skuteczny sposób zniechęca ich do poezji. A potem brakuje na nią czasu. Wciągnięci w wir codzienności przestajemy być wrażliwy na piękno literackiego języka, opisującego zachwyt odczuwany w czasie pierwszej miłości.

Podobno większość ludzi w młodości pisze wiersze, a potem z wiekiem tracą tę umiejętność i wrażliwość… Na szczęście są pewne wyjątki od tej reguły. Według Juliana Tuwima poezja nie upaja, ale daje trzeźwy pogląd na świat. Określił on tę specyficzną wrażliwość mądrością, która pozwala zobaczyć prawdziwy świat – nieoglądany przez pryzmat stereotypów i utartych form.

Julian Tuwim
Nasza mądrość

Jakże ja cię będę uczył tej mądrości?
Myśmy ludzie cisi, myśmy ludzie prości.

Myśmy ludzie prości, ludzie nieuczeni,
Słowem-ogniem wszczęci, słowem-ogniem chrzczeni.

Splotem słów chwytamy tajnię w śpiewnym rymie,
U nas kwiatu - słońce, słońcu - kwiat na imię.

Lecz w tej naszej mowie, w tym przedziwnym dziwie,
Świat się tak nazywa, jakim jest prawdziwie.

Bez ksiąg i bez nauk, lecz w zadumie niemej
My jedyni jeszcze coś-niecoś tu wiemy:

O tych chwilach nocnych, co w bezkresy biegą,
Gdy widzimy cienie nie wiadomo czego.

Zawsześmy na ziemi jednakowo młodzi,
U nas po ogrodzie jasny Zwiastun chodzi.

I do samej śmierci oddajem w pokorze
Bogu co cesarskie i Bogu co boże.


Więcej...

niedziela, 21 czerwca 2009

Art deco

Niedawno wybraliśmy się na weekendową wycieczkę w celach stricte rodzinno-rozrywkowych. Całkiem niespodziewanie okazało się, że te dwa dni dostarczyły nam wiele doznań estetyczno-kulturalnych. Otaczała nas piękna architektura, a w uszach brzmiała muzyka klasyczna. A zaczęło się całkiem niewinnie.

Czasami tak niewiele do wystarczy szczęścia … Mój zachwyt i podniecenie wzbudziły secesyjne barierki. Wiecie gdzie takie są?



Żeby nie trzymać zbyt długo w niepewności odpowiedź znajduje się na kolejnym zdjęciu.


Tak, to jest dworzec kolejowy we Wrocławiu. Przypomina raczej zamek niż budynek użyteczności publicznej. Niestety, standardowo jak inne polskie dworce jest brudny i zaniedbany. Jednak wytrawny obserwator i wielbiciel historii sztuki i architektury (w szczególności secesji i art deco) z pewnością dostrzeże piękno tego miejsca.

Reszta miasta była równie urokliwa, chociaż to już inna epoka.


Zabrakło nam czasu na dłuższy rekonesans, ale nadrobimy następnym razem.



Więcej...

niedziela, 14 czerwca 2009

Pod wiatr

Zdecydowanie bardziej wolę chodzić pod wiatr niż z wiatrem.

Wiatr wiejący w twarz orzeźwia i rozwiewa włosy. Odświeża umysł, usuwając z niego zbędne myśli. Pozwala skupić się na dążeniu do celu. Walczy, chce mnie zatrzymać, zastępuje drogę, ale ja tym bardziej uparcie brnę do przodu.

Czasem zatrzymuję się i odwracam się do niego plecami, żeby przez chwilę odpocząć, ale nie potrafię tak stać zbyt długo. Nie czuję się dobrze kiedy całą twarz pokrywają mi kosmyki włosów. Jestem wtedy rozbita i koncentruję się wyłącznie na wyjmowaniu włosów z oczu i ust oraz opanowywaniu rozdmuchanego na wszystkie strony ubrania. Nie, to nie dla mnie. Zdecydowane bardziej wolę chodzić pod wiatr.



Więcej...

czwartek, 4 czerwca 2009

Mała abstrakcja

Postrzępiona wata wisi na suficie.
Coś ją gna, przesuwa
i odsłania za sobą ciemnoniebieską ścianę.

Za chwilę wstanie wielka pomarańcza,
by później zmienić się w cytrynę
i napełnić cały pokój złotym blaskiem.


Więcej...

wtorek, 26 maja 2009

Ambicja





Your ambition kills you baby... Moja aktualna piosenka przewodnia...
A tak by the way, poszłabym sobie na jakiś koncert... W tym roku jeszcze nie byliśmy na T-Love.



Więcej...

niedziela, 24 maja 2009

CEM

Moje myśli krążą teraz wyłacznie wokół jednego zagadnienia: Customer Experience Management (CEM) czyli Zarządzanie doświadczeniem klienta.

Czytam o nim, myślę, piszę, CEM jest wszędzie...

Ale żeby pisać o nim bloga, to już chyba przesada... Ja tam wolę napisać książkę :)

http://cem360.blogspot.com/


Więcej...

piątek, 22 maja 2009

Małe jest piękne

Hmmm... Ten post nadawał by się idealnie na 1 czerwca, ale co tam. Akurat dzisiaj wyjątkowo ucieszył mnie widok małych kaczuszek z pobliskiego stawu.









Photos made by Matchey


Więcej...

wtorek, 19 maja 2009

Mother's Day

The modern Mother's Day holiday was created by Anna Jarvis, as a day to honor mothers and motherhood. It is now celebrated on various days, in many parts of the world.

Most of the counries celebrate Mother's Day in May - especially at the second Sunday of May. Poland of course do not follow the international trends. Our Mother's Day is on 26th of May. But never mind when we have such kind of holiday, the most important is to not forget about it...

This year, Tori Amos prepared a special gift for the whole mothers in the world. You can find it under this link:
http://www.toriamos.com/Gift/

Best wishes for all the mothers!


Więcej...

sobota, 16 maja 2009

Apropos Marszu Tolerancji

Jednym z głównych tematów w dzisiejszych dziennikach jest krakowski Marsz Tolerancji. Jakieś 2 lata temu miałam okazję być przypadkowym świadkiem tego wydarzenia, no i z tego co podają media nic się nie zmieniło... Jako, że udało mi się odtworzyć tekst opisujący moje doświadczenia, postanowiłam się nimi z wami podzielić.

Zdeterminowana do załatwienia kilku ważnych spraw w centrum, ubrałam się zgodnie z przewidywaniem pogody, wzięłam plecak i wyszłam z mieszkania.

Prognozy się nie sprawdziły, zamiast deszczu z nieba lał się żar, a ze mnie pot. Autobusy i tramwaje były zapchane maksymalnie, ale jakoś udało mi się dojechać na stare miasto.

Pod Bagatelą, kiedy już zaczynałam cieszyć się, że dotarłam do celu, pojawiła się pewna przeszkoda. Plantami przechodził właśnie Marsz Tolerancji. Ludzie krzyczeli hasła o równości i tolerancji, nieśli wielką tęczową flagę. Nie wyglądali na agresywnych, a jednak otaczał ich kordon policji. Nie miałam wyjścia i musiałam się jakoś przez nich przecisnąć.

W chwili, gdy wmieszałam się w tłum, zobaczyłam grupę ludzi z aparatami. Nie jestem homofobką (choć jak najbardziej hetero), ale wolałam się usunąć z pola rażenia obiektywów. Byłam tam przypadkiem i głupio by było zobaczyć się jutro w gazecie. Przeszłam przez barierkę na trawnik – nikt się tym specjalnie nie przejął.

Przyspieszyłam kroku. Pochód zatrzymał się przed wejściem na plac przed Collegium Novum. Kiedy mijałam kolumnę, policjanci stojący na przedzie otrzymali rozkaz gotowości bojowej. Zaczęli zakładać hełmy, tarcze i wyciągać pałki. Zrobiło to na mnie duże wrażenie. Takie sceny widziałam do tej pory tylko w filmach i telewizji. Kojarzą mi się głównie ze stanem wojennym. Nie sądziłam, że zobaczę coś takiego na żywo. Nie miałam czasu przyglądać się dłużej. Minęłam tłum dziennikarzy i weszłam do budynku.

Oddałam dokumenty i dowiedziałam się, że przed chwilą przechodził tędy Marsz Tradycji zorganizowany przez Młodzież Wszechpolską. Wtedy zrozumiałam po co ta policja.

Koniec pochodu właśnie minął budynek Collegium, kiedy z niego wychodziłam. Skręciłam w prawo w Gołębią. Kiedy doszłam do Wiślnej minęła mnie grupa łysych w dresach, biegnących w stronę filharmonii. Ocho, chyba się zaczęło.

Oni byli chyba z Narodowego Odrodzenia Polski, albo Wszechpolacy, któż to wie. Widziałam po prostu grupę chłopaków ze spiętymi mięśniami i twarzami skrzywionymi od gniewu i złości. Chyba nigdy nie zrozumiem tych ludzi i tego co chcą osiągnąć poprzez agresję i przemoc. Nie uważam, żeby to były najlepsze środki do hołdowania wzniosłym ideałom patriotyzmu i wychowania w duchu wartości narodowych i katolickich. Jeśli ci ludzie maja być przyszłością naszego kraju i stać się jego elitą kulturalną, to ja dziękuję. Chyba czas pomyśleć o emigracji...

Zaraz potem zabrzmiały syreny policyjne i z rynku wyjechały radiowozy. Ulica była zatkana, więc policjanci wysiedli z samochodów. Minęła mnie grupa dwumetrowych mężczyzn, uzbrojonych niczym średniowieczni rycerze. Szkoda, że nikt już dzisiaj nie przestrzega zasad rycerskiego kodeksu honorowego...


Więcej...

poniedziałek, 11 maja 2009

Drobne przyjemności

Wieje chłodem... Słońce skryło się za chmurami, ale ja się nie martwię. Moje prywatne Słońce świeci dla mnie i parzy herbatę w naszym niebie do wynajęcia.



Codziennie odprawiamy takie drobne rytuały - gdy parzymy herbatę lub kawę, przygotowujemy posiłki. Im więcej energii i zaangażowania w nie wkładamy, tym lepszy efekt możemy osiągnąć - nadać życiu odrobinę smaku i cieplejszych barw.

Ta sama herbata w eleganckiej filiżance, smakuje o niebo lepiej, niż z plastykowego kubka. Filiżanka kawy ze spienionym mlekiem, podana przez ukochaną osobę, nie tylko rozbudzi ze snu, ale napełni również energią i chęcią do życia na cały dzień.

Niech żyją "(...) drobne przyjemności, codzienne radości, drobne przyjemności ..." jak śpiewał kiedyś Zbigniew Zamachowski (jako książę Bulba w ekranizacji "Pierścienia i róży").


Więcej...

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Zmierzch


Chcąc oderwać się trochę od rzeczywistości i przeczytać coś innego niż materiały do magisterki, pożyczyłam od koleżanki „czytadło”. Rzeczownik „czytadło” oznacza w naszym kręgu literaturę lekką, może niezbyt ambitną, ale specyficznie wciągającą, która przenosi do świata wyobraźni i jednocześnie nadaje się do czytania w autobusie. Taką książką miał być właśnie „Zmierzch” Stephenie Meyer. No i?

Czarna okładka i hasło reklamowe, mówiące, iż jest to światowy bestseller o wampirach, ustawił poprzeczkę oczekiwań dosyć wysoko. A jednak… czekało mnie rozczarowanie.

Początek, który zwykle warunkuje to czy czytelnik dotrwa do końca książki, wlókł się niemiłosiernie. Denerwowały mnie drobiazgowe opisy sytuacji i odczuć głównej bohaterki. Nie potrafiłam na równi z nią ekscytować się wydarzeniami (najwyraźniej nie umiem wczuć się w psychikę 17-latki, albo autorka nie potrafiła jej dobrze opisać). Na szczęście od połowy tomu akcja zaczęła się rozkręcać.

Generalnie pomysł na tekst uważam za całkiem interesujący – stworzenie nowoczesnego wizerunku wampirów, które żyją wśród ludzi. Zastrzeżenia mam głównie do warstwy stylistycznej. Zastanawiam się tylko czy wymyślne epitety na określenie każdego rodzaju uśmiechu Edwarda były zamierzeniem samej autorki, czy pojawiły się w trakcie tłumaczenia na język polski.

Pomyślałam sobie również, że książka mogłaby być ciekawsza i bardziej tajemnicza, gdyby historia była opowiedziana z perspektywy drapieżnika, któremu nagle świat staje na głowie, zamiast spragnionej miłości nastolatki… ale to już tylko takie moje niewinne dywagacje :)

Mam wrażenie, że film może być ciekawszy od samej książki, ponieważ nie zawiera warstwy narracyjnej, do której miałam najwięcej zastrzeżeń. Czy tak jest przekonam się wkrótce.





Więcej...

czwartek, 23 kwietnia 2009

Portrety (3,4)

3.
Skradam się do Ciebie jak lwica na polowaniu. Ukryta gdzieś w gąszczu traw podpatruję każdy Twój ruch. Czekam tylko na chwilę Twej nieuwagi, bym mogła zaatakować. Ale czy kiedyś się odważę?

Gdy wiem, że jesteś blisko i patrzysz na mnie, czuję się jak kopciuszek. Staram się wyglądać jak najlepiej, żebyś, mój książę, zawsze widział mnie w balowej sukni a nie w łachmanach.

Jedyną pieszczotą, jaką mnie obdarzasz, jest Twoje spojrzenie. Czy kiedykolwiek się to zmieni? Czy pozwolisz mi się upolować?


4.
Dzień dobry panie profesorze! Dlaczego tak? Bo jesteś dla mnie jak nauczyciel. Imponuje mi Twoja inteligencja, nienaganne maniery i opanowanie w każdej sytuacji. Dlatego staram się na każdym spotkaniu jak na egzaminie. Dbam o wszystkie szczegóły. Chcę, żebyś poznał mnie z jak najlepszej strony.

Te Twoje oczy... Gdy na mnie patrzysz czuję jakbyś czytał z mego ciała jak z otwartej księgi. Dostrzegasz nawet wersety, które chciałam przed Tobą ukryć. Zdaje Ci się, że wiesz wszystko...

Czy to dlatego odchodzisz?


Więcej...

wtorek, 21 kwietnia 2009

I don't know where life's going...




That's true... I don't know where life's going, but I know one thing - as long as we are together everything will be all right!

Together we can win all the battles with monsters of reality.


Więcej...

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Portrety (1,2)

1.
Widziałeś kiedyś ćmę, która krąży wokół świecy? Światło i ciepło płomienia wabią ją, ale przecież kiedy podleci za blisko spłonie...

Dziś czuję się dokładnie tak jak ona. Zbliżam się do Ciebie jak mogę, żeby poczuć to ciepło, tę bijącą od Ciebie energię. Sparzyłeś mnie już wielokrotnie... można powiedzieć, że nawet raz spaliłeś.
Wiem, że to nieprawdopodobne, ale odrodziłam się - nicztm feniks z popiołów. Zaczęłam żyć od nowa. Jednak nadal nie mogę się powstrzymać by nie spojrzeć w Twoje oczy. Byś kolejny raz rzucił mi to ogniste spojrzenie...


2.
Gdy jesteś przy mnie czuję jakby był zimowy wieczór. Wichura szaleje na dworze, a ja leżę sobie w ciepłym łóżeczku, wokół jest mnóstwo świec. Jest mi ciepło, miło, czuję się tak bezpiecznie...

Twoje oczy grzeją mnie, ale bardzo przyjemnym, łagodnym ciepłem. Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy. Najmniejsze skrzywienie czy cień na mojej twarzy sprawia, że robisz wszystko, by temu zaradzić. Przepraszasz mnie bardzo często, nawet za rzeczy, których nie jesteś winien. Ale czy nie znudzi mi się kiedyś ten spokój? Tak, kiedyś...


Więcej...

czwartek, 16 kwietnia 2009

***

Czasem tak bardzo
potrzebuję czuć
Twoją obecność...

Tak bardzo, że zdaje mi się,
że widzę jak podnosisz powieki
lub rozchylasz usta
jakbyś chciał coś powiedzieć.

Wiem, że to tylko przywidzenia.
Nie możesz tego robić,
bo jesteś drewniany.


Więcej...

sobota, 28 marca 2009

Wieczór Royal

Centrum miasta. Nowoczesna architektura. Restauracja o królewskiej nazwie, niewidoczna z zewnątrz, bo ukryta w zaciszu biurowca. Design wnętrza onieśmiela – czerń na ścianach i suficie rozświetlona srebrem luster i błyskotek, no i ta ściana pluszczącej wody.

Dreszcz tremy na plecach. Co? Jak? Czy dobrze wyglądam? I wtedy słyszę ją… Airplanes Take you away again…




On się uśmiecha. Inni panowie grzecznie witają. Rozbraja mnie ich wyspiarski akcent i mało oficjalne sweterki. Gra pozorów – trochę biznesu, ale więcej plotek. Wino rozluźnia i rozwiązuje język. Skoro woda spływa za plecami zamawiam rybkę. A potem dyskusja schodzi na różnice między wędkarstwem słodkowodnym a morskim…

Ona jest z nami cały czas i subtelnie mnie woła. Wyłączam się. Nie podążam za tokiem rozmowy. Patrzę na płatki śniegu za oknem – typowo wiosenny wieczór. Słucham Tori i rozkoszuję się winem z ogromnego kielicha.

Am I a hoochie woman?


Więcej...

wtorek, 17 marca 2009

Let's Dance



I wszystko jasne...


Więcej...

piątek, 13 marca 2009

Wszystkich kusi KiT

Ja też uległam. Byłam wczoraj w kinie na „Kochaj i tańcz”. No i?

Bajeczka w stylu hollywoodzkim. Dosłownie kilka fajnych scen, a poza tym historia niesamowicie przewidywalna. Damięcki swoim tańcem wcale nie zachwycił. Brakowało mi w jego ruchach płynności, każdy gest wydawał się wykonywać z ogromnym wysiłkiem. Walczył ze swoim ciałem i z niewidzialnym duchem w rytm muzyki – może marzy mu się angaż do filmu akcji?

Nie mogę również przemilczeć irytującego product placementu (reklamowania produktów w trakcie filmu). Z marszu można wymienić sponsorów np. Apple, Apart, Reserved.

Generalnie bez rewelacji, zapowiadało się lepiej. Szczerze mówiąc nie jestem szczególną fanką takich filmów. Jako dziecko bardzo lubiłam musicale i filmy muzyczne, więc może dlatego skusiłam się na „KiT”, ale niestety rozczarowałam się. Muszę przyznać, że nawet na „Mamma Mia” bawiłam się lepiej.


Więcej...

wtorek, 10 marca 2009

Egoizm



W świecie tak złaknionym miłości nie ma się czemu dziwić, że mężczyźni i kobiety dają się oślepiać blaskom i błyskom ich własnych, odbitych w lustrze jaźni. Nic dziwnego, że ostatnim dzwonkiem bywa wystrzał z pistoletu. Nic dziwnego, że łoskot kół wagonu metra, tnących ciało na kawałki, nie destyluje eliksiru miłości. W egocentrycznej bryle bezsilna ofiara zamyka się w więzieniu własnego blasku. Osobowość umiera we własnej szklanej klatce…
H. Miller, Sexus, wyd. Grove Press, Ny, 1962 i 1965, ss. 288-290.

Cała atmosfera kapitalizmu powoduje, iż egoizm jest ludziom szczepiony w ciągu całego życia, począwszy od dzieciństwa, szczepiony przez wychowanie i warunki społeczne, przez konkurencję, przez ciężką walkę o chleb, przez panowanie pieniędzy, przez cały system niewoli. Jest to ogromna hodowla i szkoła egoizmu.
Edward Abramowski

Ego oraz intelekt są wynikiem potężnego kroku ewolucji. Jednocześnie stanowią ograniczenie i zahamowanie innych możliwości – jakie ma świadomość – które trzeba na nowo obudzić.
Willigis Jäger

Gdyby ludzie byli mądrzejsi, nie byłoby wcale egoistów.
Mikołaj Gogol

Każdy z nas wierzy, że to, co ma do powiedzenia, jest o wiele ważniejsze od tego, co mógłby powiedzieć drugi!
Joanne Kathleen Rowling, Harry Potter i Książę Półkrwi

Zrodzony z kapitalizmu egoizm szerzy ciemnotę i nędzę.
Edward Abramowski

Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Egoizm zawiera się w żądaniu, by ktoś żył zgodnie z twoimi upodobaniami, żył dla twojej próżności, dla twojego zysku i twojej przyjemności.
Anthony de Mello



Rysunki ze strony http://mleczko.interia.pl


Więcej...

czwartek, 26 lutego 2009

Teatr

Zróbmy teatr. Wystawmy coś! Masz jakiś dramat, wiec wystawmy go! Hmmm...
Nie nadaje się? No, cóż, nieważne...

Zróbmy teatr. Mamy tyle chęci i pomysłów. Wystawmy coś gotowego, tylko, że wszystko już było, a my musimy być oryginalni... Napiszemy to sami.

Zróbmy teatr. Co to będzie? Oczywiście absurd. Lubujesz się w absurdzie, no dobrze, mnie też to śmieszy i ciekawi. Może się nadawać, ale czy ktoś oprócz nas go zrozumie?

Zróbmy teatr. Nie mamy pewności czy kogokolwiek to zainteresuje, ale spróbujmy. Najważniejszy jest w tej chwili nasz zapał i chęć do pracy. Wysiłek docenimy my sami, jeśli nikt inny nie... To niemożliwe! Przepełnia nas wiara w sukces.

Zróbmy teatr. Scenariusz ma powstać w wyniku burzy mózgów, ale najpierw zbierzmy pojedyncze pomysły. Ostatnio największe natchnienie miałam w kościele. Spodobał Ci się wózek na kółkach i odwrócenie osobowości. Narzekasz, że modyfikuję rzeczywistość i wciągam do sztuki. Co w tym złego? Przecież rzeczywistość bywa czasem niesamowicie absurdalna- wystarczy tylko wyciąć z niej odpowiednie fragmenty i scenariusz gotowy.

Zróbmy teatr. Masz już w głowie wizje scenografii, naszych strojów, charakteryzacji. Pojawiają się skomplikowane elementy gry scenicznej. Czy damy sobie radę? Powinniśmy. W końcu całkiem nieźli z nas profesjonaliści jak na amatorów. Pozostaje jeszcze jeden mały problem - brakuje tekstu.

Zróbmy teatr. O czym ma być ta pierwsza sztuka? Może o dialogu, a raczej jego braku? Zbyt prozaiczne? Nie sądzę... O odwróceniu się współcześnie ról kobiety i mężczyzny. Nareszcie wszyscy będą mogli zobaczyć cię jako grzeczną panienkę. Ja za to udowodnię, że potrafię być prawdziwym mężczyzną. Wolałabym, żeby Mysiak był kotem, a nie żyrafą.

Zróbmy teatr. Zbierzmy myśli i cytaty i poukładajmy je w logicznie - nielogiczną całość. Te dotychczasowe próby twórcze przypominają budowę domu bez fundamentu. Musimy mieć tekst, żeby bawić się jego interpretacją i grać... "Która jest godzina?" "Tak, kocham cię" idealnie się nadaje. Sami tak czasem rozmawiamy.

Zróbmy teatr. Tak, zróbmy... chociaż szczerze mówiąc, powoli zaczynam tracić ochotę. Tracę ochotę do robienia go z tobą, a jednocześnie wiem, że nikt nie jest na tyle szalony, żeby się tego podjąć.

Zróbmy ten teatr. Zróbmy sztukę o trudności dialogu. O tym, że rozmowy są teraz fragmentaryczną deklamacją monologów. O tym jak trudna i złożona jest ludzka psychika. Kobiety potrafią być mężczyznami a mężczyźni kobietami, a najmądrzejszy jest kot lub żyrafa - no tak, Stańczyk. Bardzo łatwo będzie nam wejść w te role, a jacy z nich wyjdziemy? Harmonia czy schizofrenia? To się okaże, jeśli zrobimy teatr...


Więcej...

czwartek, 12 lutego 2009

Konformizm

***
Wkurza mnie konformizm.
Dlaczego wszystko musi być robione
tak na odwal się?

Nie kombinować,
tylko robić tak jak inni...
Tak na odwal się?

Ja nie chcę,
nie mogę, nie potrafię
tak na odwal się.

Pragnę stad uciec
do ludzi, którzy nie robią nic
tak na odwal się.


Więcej...

czwartek, 5 lutego 2009

Zachwycająca prostota

Po raz pierwszy od dłuższego czasu piosenka zrobiła na mnie tak duże wrażenie.

Utwór całkiem nowy, znaleziony przypadkiem w sieci. Wykonawcą jest Oren Lavie (nie mam pojęcia kto to). Piosenka "Her Morning Elegance" jest piękna w swojej prostocie, a całość wrażeń estetycznych dopełnia równie prosty teledysk.

Pomysł na film jest niewinny: kobieta leżąca na łóżku. Za to efekt końcowy jest niesamowity.



Her Morning Elegance / Oren Lavie


Więcej...

środa, 28 stycznia 2009

Autorefleksja blogowa

Dlaczego założyłam tego bloga? Odpowiedź na to pytanie wcale nie przychodzi mi trudno. Pisałam od zawsze, a właściwie odkąd nauczyłam się pisać zaczęłam spisywać swoje myśli – najczęściej w postaci wierszy. Lubiłam pisać krótko i konkretnie, chociaż stopniowo zaczęłam tworzyć dłuższe teksty – dramaty, opowiadania, eseje, artykuły itp. Kończyłam szkołę średnią z mocnym postanowieniem budowy kariery dziennikarsko – pisarskiej. No i? Początkowo szło całkiem nieźle – realizowałam się jako dziennikarz i redaktor gazety studenckiej. A potem było coraz więcej innych obowiązków i coraz mniej czasu na pisanie…

Studia, praca, dom… absorbują tak bardzo, że brakuje czasu na refleksje i pracę twórczą. Zrobiło mi się jednak żal tych zakurzonych zeszytów z wierszami. Postanowiłam nie czekać na to, że ktoś zaproponuje mi publikacje tekstów, ale sama je publikować. Chciałam w ten sposób sprawdzić, czy moja twórczość zostanie zaakceptowana przez szeroką publiczność. Blog miał również z założenia pełnić funkcję motywującą, ponieważ coraz częściej zdarzało mi się mieć jakiś pomysł na tekst i układać w myślach pierwsze wersy, a potem z lenistwa i braku motywacji nigdy go nie realizowałam i nie spisywałam. Prowadzenie bloga zobowiązuje. Mam dzięki niemu większą motywację do pisania, wynikającą m. in. z poczucia obowiązku wobec czytelników.

Stopniowo oprócz własnych tekstów literackich zaczęłam umieszczać na blogu ciekawe fragmenty książek, komentarze pewnych zdarzeń, filmy, zdjęcia i sprawozdania z podróży. Strona zaczęła mi służyć jako swoista platforma komunikacyjna. Gdy nie mogę spotykać się ze znajomymi, to oni zawsze mogą wejść na stronę i zobaczyć, co tam słychać.

Trzymam się jednak zasady, żeby nie pozwalać sobie na zbytnią prywatę. Nie chcę prowadzić publicznego dziennika, wyżalać się publicznie lub obgadywać innych ludzi. Staram się umieszczać kompletne teksty, posiadające jakiś walor artystyczny lub wskazywać interesujące miejsca w sieci. Oczywiście wpisy odzwierciedlają w jakiś sposób mój aktualny nastrój lub wiążą się z rzeczywistymi zdarzeniami, ale staram się żeby rzeczywistość pozostawała inspiracją, a nie głównym bohaterem wypowiedzi.


Więcej...

piątek, 23 stycznia 2009

Lawa

Lawa umysłu z czasem ochładza się i zastyga. W młodości zwykle jest rozgrzana do czerwoności, gwałtownie bulgocze i z miejsca wybucha płomieniem podrażniona, rzuconym na jej powierzchnie problemem, ideałem czy uczuciem.

A potem rozleniwia się i stygnie, przybierając reprezentacyjną formę. Jednak pod skorupą nadal pulsuje ciepła masa, którą o wiele trudniej jest pobudzić. Zimny pancerz skutecznie broni przed wpływami z zewnątrz. Szara tarcza jest dobrym kamuflażem. Lepiej przecież nie zwracać na siebie uwagi, nie wyróżniać się i zamaskować pulsujące jądro. Po co znów rozpalać płomienie, skoro publiczne całopalenie niczego nie zmieni? A może pozwoli komuś się ogrzać?

Biada, jeśli lawa całkiem zastygnie…


Więcej...

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Spacerologia

Czasem tak trudno zachować zimną krew i oceniać sytuację ze stoickim spokojem. Bywają dni, kiedy nadmiar spraw do załatwienia nas przytłacza i życie wymyka się nam spod kontroli.

Moim sposobem na to jest Spacerologia.




Studia, praca, dom, rodzina - trudno sobie wyobrazić życie bez tego, ale pogodzić te wszystkie rzeczy naraz jeszcze trudniej. Piosenka Mariusza Lubomskiego pomaga mi się uspokoić i zebrać myśli. Łatwiej wtedy zastanowić się nie tylko nad obecną sytuacją problemową, ale nad tym co będzie dalej, jakie będą konsekwencje wybranego postępowania. Zawsze jest coś dalej, nieważne jaką decyzję podejmiemy świat i tak będzie się kręcił, a po burzy zza chmur wyjdzie słońce.



Więcej...

środa, 14 stycznia 2009

Intelways zniknął!

Multiwyszukiwarka intelways.com nie istnieje! Zamiast niej
pojawia się informacja, że domena wygasła, a poniżej logo GoDaddy.com i reklamy...

Czyżby multiwyszukiwarka nie była już potrzebna? Skoro i tak wszyscy korzystają z Google...

Pragnę jednak uspokoić wszystkich użytkowników tej wyszukiwarki. Nadal możemy jej używać, tylko pod zmienioną nazwą i innym linkiem. Intelways nazywa się teraz "browsys POWER SEARCH" i jest dostępny pod adresem http://www.browsys.com/powersearch/index.php

Jeśli nie mieliście do czynienia z multiwyszukiwarką, to serdecznie polecam. To narzędzie daje możliwość wyszukiwania frazy za pomoca kilku wyszukiwarek jednocześnie. W browsys jest bardzo użyteczna opcja wyszukiwania dokumnetów tylko konkretnego typu np. plików MS Word, Excel, prezentacji PowerPoint czy mp3. Można również wybrać opcję przeszukiwania wyłącznie domen naukowych, biznesowych lub technicznych.

Dlatego nie dam się przekonać, że tylko Google się liczy.
Szanujący się researcherzy korzystają również z innych źródeł :)

Miłego wyszukiwania!


Więcej...

wtorek, 13 stycznia 2009

Zima


Mleko

Jest taka pora, gdy z nieba
strugami mleko się leje.
Wszystkim tej pory potrzeba -
wtedy świat dzieci się śmieje.



Noski do szyb przyklejone,
a oczka skąpane w bielach,
ludzkie postacie skulone
gdy w sercach dzieci wesela.



Photos by Matchey


Więcej...

piątek, 2 stycznia 2009

Szmaragd


Nazwa minerału wywodzi się z języka greckiego smaragdos i oznacza po prostu „zielony kamień".

Jako kamień bogini Wenus szmaragd przede wszystkim przynosi szczęście zakochanym. W starej tradycji do wyrobu amuletów miłosnych używano szmaragdów. Należy jednak pamiętać o pewnym znaczącym szczególe. Jeżeli szmaragd jest podarowany jako wyraz głębokiej miłości, która później zostanie zaprzepaszczona, to traci swój pierwotny połysk, staje się matowy, a właścicielowi grożą zaburzenia psychiczne. Typową ilustracją tych słów są dzieje Grigorija Orłowa, ukochanego Katarzyny Wielkiej. W okresie rozkwitu ich miłości Katarzyna podarowała Orłowowi 20-to karatowy szmaragd, otoczony brylantami z wygrawerowanym na nim jej portretem. Nieco później Orłow zrewanżował się ofiarowując carycy czwarty do wielkości brylant na świecie - 193 karatowy klejnot został osadzony w berle carskim. Jednakże miłość Katarzyny trwała krótko. Jak wiemy z historii, caryca miała wielu kochanków, w tym także braci Orłowa. Grigorij Orłow szukał zapomnienia w wystawnym życiu, licznych ekstrawagancjach, nie znalazł już szczęścia w miłości, a pod koniec życia była niespełna rozumu".

Szmaragd jest kamieniem św. Jana Apostoła. Ci którzy noszą jego imię, a na palcu mają szmaragd, nienależnie od posiadanego znaku zodiaku, nie powinni mieć kłopotów materialnych. W tradycji chrześcijańskiej szmaragd stał się kamieniem papieskim, symbolem nieśmiertelności duszy, wiary i nadziei. Nie należy jednak zapominać, ze według okultystów szmaragd zdobi również koronę Lucyfera.

Tak czy inaczej, kamieniowi temu można przypisać ogromne moce magiczne. Miedzy innymi przejawia się to we właściwościach uzdrawiających szmaragdu. Jubilerzy szlifujący kamienie doskonale wiedzą o tym, że podczas szlifowania szmaragdu oczy nie tylko się nie męczą, ale odpoczywają. O leczeniu oczu szmaragdem doskonale wiedział już Neron i energią wielkiego szmaragdu leczył swoją krótkowzroczność, używając go jednocześnie jako szkła powiększającego, choć do tego celu na pewno lepszy byłby przeźroczysty kwarc - kryształ górski.

Źródło: http://www.stronanormana.republika.pl/szczesliwe_kamienie.htm


Więcej...