Zaplanowaliśmy ze znajomymi szalony sobotni wieczór. – A może zaczniemy od jakiejś komedii? No i tak wybraliśmy się na film Baby są jakieś inne Marka Koterskiego. Jednak zamiast lekkiej komedii obejrzeliśmy dramat psychologiczny.
Oprócz kilku śmiesznych gagów wysłuchaliśmy całej gorzkiej litanii skarg i zażaleń płci męskiej, które już wcale nie były śmieszne, a co gorsza i nie bezpodstawne. Może warto zastanowić się chociażby nad tym, że kobiety zawłaszczają sobie dzieci na wyłączność. Kobieta stając się matką często odsuwa od siebie mężczyznę i przestaje być żoną. Żyje wtedy tylko i wyłącznie dla dziecka, jest o nie tak zazdrosna, że nie dopuszcza do niego nawet ojca. A mężczyzna po kilku daremnych próbach włączenia się do opieki nad potomstwem zaczyna żyć obok.
Takich tematów do refleksji jest w tym filmie wiele. Na plus można jeszcze zaliczyć świetne zdjęcia drogi nocą. Na minus długość filmu, bo niektóre sceny były zbyt nużące, oraz muzykę nie dającą wytchnienia od dramatyzmu.
Nie polecam jako komedii, ale jako dramat z elementami humorystycznymi już tak.
poniedziałek, 31 października 2011
Nie komedia a dramat
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz