niedziela, 16 października 2011

Golonka

Jeszcze tylko 3 maile, 2 telefony, 2 strony tekstu i… Jeszcze tylko tramwaj, zakupy, metro, autobus i… Kombinacja cyfr na domofonie, winda, drzwi i… Cześć! Jak się masz? Czego się napijesz? Siadaj i… francuski ser, stek wołowy, sushi, a może golonka? Golonka? Tak, golonka. Nigdy nie jadłam… To może spróbujmy? Ja też bym chciał i ja i ja… Śmiejemy się.

I tak to się zwykle zaczyna. Szukamy jak, za ile i gdzie można znaleźć dobrą golonkę. A potem wsiadamy w autobusy, samochody, tramwaje, pociągi, samoloty, na łodzie, rowery lub konie i jedziemy, lecimy, płyniemy.

Każdy powód jest dobry żeby jechać razem. Trzeba znaleźć tylko wspólny cel np. golonkę. To wystarczy, żeby chociaż na chwilę spleść nasze indywidualne historie w jedno i utworzyć wspólny warkocz energii. Cienkie kolorowe nici splatają się wtedy w silną i jaskrawą wiązkę pulsującą śmiechem. Ta  synergia sprawia, że przyspieszamy i z nadświetlną prędkością pokonujemy problemy i własne słabości. Ładujemy akumulatory do następnego spotkania i… kolejnej golonki.

Czas się nie liczy, boi się nas, więc ucieka jak tchórz. Dogania nas dopiero, gdy rozpleciemy gordyjski węzeł dusz i z szyderczym śmiechem zmusza nas do posłuszeństwa, ale tylko do kolejnej… golonki.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

a propos golonki :)
http://atinabc.blox.pl/2008/10/Golonka-po-bawarsku.html

ps. pooglądałam trochę zdjęć z golonką w roli głównej i stwierdzam, że jest mało fotogeniczna, ale w sumie to jej głównym zadaniem jest dobrze smakować :)

Klara pisze...

:)