Tego dnia Klara obudziła się tuż przed świtem. Włożyła odświętną koszulę z falbankami przy rękawach i zaplotła włosy w dwa warkocze, przyozdabiając je lśniącymi strunowymi garotami – gdy przebywa się wśród ludzi warto wyglądać atrakcyjnie, należy jednak pamiętać, że nie wszyscy są mili i spokojni.
Do plecaka spakowała naręcza suszonych borowików, kilka garnuszków z miodem i pętko obsuszonej kiełbasy – wszystko na handel, żeby zarobić parę złociszy na chleb, mąkę i kaszę. Założyła długie skórzane buty i płaszcz z zajęczych skórek, sięgający jej do kolan, bo na dworze panowała zima. Tak przygotowana, opuściła swój domek na skraju puszczy Ursualis.
Mróz zelżał. Niebo przykrywała gęsta warstwa chmur, z których zaczął padać deszcz. Na trakcie zalegała breja roztapiającego się śniegu. Klara szła wolno, klnąc pod nosem, na deszcz. Było jej zimno i mokro, a do miasta Warchawa było kawał drogi.
W pewnym momencie usłyszała miarowe dudnienie. Obróciła się i zobaczyła trzech jeźdźców galopujących w jej kierunku. Nie zastanawiając się długo, rzuciła się w bok wielkimi susami, brodząc w śniegu, aby uniknąć stratowania. Na szczęście miała dość czasu na ucieczkę.
Tyle samo szczęścia nie miała, idąca przed nią, postać w białym płaszczu. Próbując zejść z drogi, potknęła się i przewróciła. Jeźdźcy zdołali ją ominąć, ale błoto bryzgające koniom spod kopyt, wybrudziło jej ubranie.
Tętent kopyt zaczął się oddalać, ale postać nadal leżała skulona na ziemi. Klara podeszła więc sprawdzić, czy nic się nie stało.
- Przepraszam. Wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku! Pieprzone gnoje! Myślą, że wszystko im wolno, jak mają wielkie zwierzę między nogami!
Klara uśmiechnęła się lekko na wzmiankę o mężczyznach i pomogła kobiecie wstać. Poszkodowana tymczasem kontynuowała wypowiedź:
- Jak ja teraz wyglądam, mój nowy płaszcz… a gdzie torba? – kobieta podniosła z ziemi brązową skórzaną torbę – jest cała, na szczęście, Ciemna.
- No tak, brązowa skóra nie brudzi się tak jak jasna wełna – zauważyła rzeczowo Klara.
- Nie torba, ja. Dzięki za pomoc, mów mi Ciemna – powiedziała kobieta i podała rękę na przywitanie.
- Klara – odrzekła Klara odwzajemniając uścisk – wybierasz się do miasta?
- Niestety tak. Masz może tytoń?
Tak oto Klara spotkała Ciemną. Jeśli też chcecie ją poznać, skierujcie swoje kroki na ten trakt http://ciemna-masa.blog.onet.pl/
czwartek, 21 stycznia 2010
Spotkanie w alternatywnym świecie
Etykiety:
blog,
kobieta,
literatura fantazy/fantasy,
opowiadanie,
podróż,
zima
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarzy:
ja bym nie opylała kierłbasy, to jest antyekonomiczne i antydochodowe szczególnie jak chcesz kupować i mąkę i chleb, nie kupuj chleba - zrób go z maki może wtedy będzie to bardziej opłacalne ;)
znalazłam ;D
Mąka miała być na kluski i pierogi, bo chleba póki co sama piec nie umiem :)
Ja mam kiełbasę, a jeśli ty masz w torbie jakąś butelkę z mocnym napitkiem, to dalsza podróż będzie całkiem przyjemna :P
Mnie do picia i jedzenia namawiać nie musisz, ze mną jak z dzieckiem, mówisz, masz ;) to ja Ci podrzucę trochę mąki nalepisz tych pierogów nieco ponad normą ;P
Po ostatniej 5 godzinnej sesji z pierogami mam dosyć na najbliższe pól roku... ale jak mi znowu odwali to dam znać :P
Hmmm... dziwne pytanie. Klara nie była wychowywana przez babcię, ani ciocię. Chociaż miała z babcią bardzo dobry kontakt.
Na czym polega owa teoria?
:)))))))))) taaaaaaaaaa
A może nas jest kilka i jedna pisze o drugiej?
Prześlij komentarz