W rozpędzonym do 320 km/h pociągu z Frankfurtu nad Menem do Paryża, rozpoczęliśmy kolejny etap podróży. 
Paryż przywitał nas kolejkami do automatów z biletami i labiryntem korytarzy na stacjach metra. Stare, rozklekotane wagoniki oraz klaustrofobiczne i brudne stacje nie nastrajają pozytywnie do tego miejsca. Wszędzie są tłumy, a pędzący ludzie nie dają innym czasu na zastanawianie się, tudzież podziwianie przepięknej, zabytkowej architektury. 
Jedliśmy średniej klasy obiady za 30 € (za dwie osoby), ale naprawę warte swojej ceny np. sałatka z krewetek i awokado, grillowane kalmary z ryżem, udka kurczaka zapiekane z warzywami na słodko, na deser tarta z owocami, a na koniec kawa. 
Zdobywamy 2/3 Wieży Eiffla. Wbrew obiegowym opiniom 700 schodków nie jest tak trudne do przejścia : ) Na sam czubek niestety nie docieramy, bo kolejka jest na kilka godzin stania, a do tego jedyna kasa na naszym poziomie była zamknięta.+010.jpg)
Kolejki są zresztą wszędzie… Dlatego nie udało nam się dostać do Musee d’Orsay za pierwszym razem, ale w czwartek przyjechaliśmy wcześniej i wszystko poszło gładko. Niestety gdzieś w połowie zwiedzania rozładowały się nam baterie w aparacie…+008.jpg)
Z obowiązkowych punktów programu udało nam się jeszcze odwiedzić Łuk Triumfalny i Centrum Georgesa Pompidou, które trochę nas rozczarowało, bo oczekiwaliśmy większej możliwości interakcji, a znaleźliśmy przede wszystkim tradycyjną galerię sztuki współczesnej. +011.jpg)
Żeby trochę odpocząć od miejsc typowo turystycznych urządzaliśmy sobie liczne spacery krętymi uliczkami dziesiątej dzielnicy i nie tylko. Paryż rzeczywiście wygląda uroczo i spokojnie wieczorem. Można całkiem samotnie spacerować po przystani nad Sekwaną. +041.jpg)
Jednego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do niewielkiego miasteczka o nazwie Dieppe położonego nad brzegiem kanału La Manche. Kamienista plaża, klify, średniowieczny zamek na wzgórzu robiły niesamowite wrażenie – szkoda tylko, że akurat zmieniała się pogoda i zwiedzanie utrudniały gwałtowne ulewy. +002.jpg)
Nie żałujemy jednak tego  wyjazdu, bo w Dieppe jedliśmy niezapomniany obiad… Nie będę wchodzić w szczegóły, podam tylko dania główne: płaszczka po normandzku i mule w śmietanie. Pycha :)
 
środa, 16 lipca 2008
Odcinek II – Francja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz