poniedziałek, 22 grudnia 2008

Proza(icznie) o świętach

Pogoda dzisiaj nie sprzyja świątecznym refleksjom. Wieje silny wiatr, pada deszcz… Siedzę przed komputerem z gorącym kubkiem w ręku i próbuję zebrać myśli, które, rozleniwione perspektywą świąt, nie pozwalają się opanować. Co chwilę dzwoni telefon. Ustalam szczegóły organizacyjne Wigilii i Świąt – godziny, potrawy, obrusy, prezenty…

W nastrój świąteczny wprowadziły mnie sobotnie generalne porządki. Potem było pakowanie prezentów i wieczorny spacer. Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście i Starówka wyglądają bajeczne, obwieszone girlandami światełek. Gałęzie drzew iskrzą się w mroku, a kryształowe żyrandole skradzione z sal balowych oświetlają teraz ulice.

Zniecierpliwiona czekam na choinkę, która stanie dzisiaj w salonie. Nie położymy pod nią w tym roku prezentów. Nie będzie na tyle duża, żebyśmy mogli się razem pod nią położyć. W tym roku podarowaliśmy się sobie nawzajem. Zdecydowaliśmy, że chcemy się sobą bawić i cieszyć przez całe życie…

Naszykowane przez nas paczki z prezentami wpadną przez kominy do naszych domów rodzinnych. Mam nadzieję, że sprawią obdarowanym trochę radości. Może uda nam się choć przez chwilę zapomnieć o problemach i wzajemnych urazach. Usiądziemy razem przy stole pachnącym swojską kiełbasą i makowcem. Będziemy rozmawiać, śmiać się i cieszyć wzajemnym towarzystwem, wznosząc kieliszki czerwonego wina.

Wesołych Świąt!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Swojska kiełbasa podczas wieczerzy wigilijnej???

Klara pisze...

Swojska kiełbasa, makowiec i wino oczywiście dopiero w dni świąteczne, a nie w wieczór wigilijny.