poniedziałek, 19 maja 2008

„Witam cię kartek szelestem…” – 53. Międzynarodowe Targi Książki


W słoneczny, majowy weekend wybrałam się po raz kolejny na Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie. Jest to wizyta niemalże obowiązkowa dla każdego miłośnika literatury, bibliotekarza tudzież studenta informacji naukowej. Gospodarzami imprezy zapraszającymi do Pałacu Kultury i Nauki są wydawcy polscy i zagraniczni, chociaż nie sposób pominąć tu również hordy hostess.

Na początek miłe zaskoczenie – kolejka ciągnąca się przez cały plac. Trzeba było odstać swoje, ale miło widzieć tak duże zainteresowanie. Jednak zaraz po wejściu pożałowałam, że wybrałam akurat sobotę na wizytę na targach. Po alejkach trudno było się poruszać z powodu tłumu. Wypisałam sobie kilka nazwisk ludzi, z którymi były zorganizowane spotkania w tym czasie, ale o realizacji planów nie było mowy. Profesora Władysława Bartoszewskiego widziałam tylko przelotnie gdy rozdawał autografy, a kolejka do niego ciągnęła się przez cały korytarz. Tak samo było w innych miejscach.

W tym roku moją uwagę przykuły szczególnie książki dla dzieci. Wydaje mi się, że było szczególnie dużo wydawnictw z tego zakresu. Największą frajdę sprawiło mi łódzkie Wydawnictwo Literatura, które miało m.in. dużą kolekcję pięknie wydanych bajek i wierszy pani Wandy Chotomskiej – jeśli to jest reklama to niezamierzona i nieopłacona:) Na dodatek trafiłam również na spotkanie z autorką! Pochłonęła mnie fala wspomnień z dzieciństwa – wspólne czytanie z tatą, a potem nawet deklamowanie z pamięci „Karety z piernika”. Do tej pory pamiętam:

„Żył w Toruniu cukiernik, mistrz nad mistrze w zawodzie…”
„Cztery konie w karecie, cztery końskie kopyta,
szykuj ciasto na piernik, o nic więcej nie pytaj…”


Mój tata za to lubi mi czasem powtarzać:

„-Ależ tato! – Żadne ale! Nie dla ciebie ten kawaler!
Tyś bogata, a on biedak, biedakowi córki nie dam!


Mojej ukochanej bajki o karecie nie było, ale dowiedziałam się, że jest już w przygotowaniu. Kupiłam za to książkę z bajkami, które zamierzam czytać mojemu bratankowi. Oczywiście ze specjalną dedykacją od Pani Wandy dla Grzesia :)



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

"...zaskoczenie – kolejka ciągnąca się przez cały plac. Trzeba było odstać swoje, ale miło widzieć tak duże zainteresowanie..." --> to nie lepiej w Ars Polonie wejściowki załatwić? Przecież pierwszy dzień był dla zawodowców ;-))

Klara pisze...

Hmm... może i lepiej, ale czy student INiB zostałby potraktowany jako zawodowiec?