wtorek, 11 stycznia 2011

Klara czyta Klarę

Dziwnym zbiegiem okoliczności Gwiazdka podarowała Klarze w ostatnie święta debiut literacki aktorki Izy Kuny zatytułowany „Klara”.

Przyznam, że podchodziłam do tej książki dość sceptycznie – szczególnie po przeczytaniu kilku niepochlebnych recenzji, ale ciekawość zwyciężyła i... okazało się, że wcale nie było tak źle jak piszą.

Początkowo sądziłam, że będzie to po prostu babskie czytadło, bez zabiegów stylistycznych i głębszego sensu. Jakież było moje zaskoczenie gdy znalazłam tam eksperymenty z formą oraz nawiązania literackie np. do Bułhakowa, Wyspiańskiego i Rowling.

Czyta się to dobrze i szybko, ale Klara jest utworem, z którym trzeba współpracować. Autorka zdaje się jak ognia unikać opisów (pewnie to pozostałość po zmuszaniu w młodości do czytania „Nad Niemnem”), więc świat, opisy sytuacji i emocji bohaterów musimy stworzyć za pomocą własnej wyobraźni. Dopiero wtedy tekst nabiera sensu, w przeciwnym razie dostaniemy tylko garść szalonych dialogów, bogato ozdobionych przekleństwami.

Czy coś łączy blogową Klarę z Klarą Izy Kuny? Na pierwszy rzut oka są to skrajnie różne postacie, bo przecież mojej Klarze staropanieństwo już nie grozi i nie przyjaźni się z żadnym gejem (przynajmniej nic o tym nie wie). Udało mi się jednak dostrzec pewne wątki łączące obie postacie, a mianowicie rycerskość, którą onieśmiela mężczyznę, zamiłowanie do Bułhakowa, podróż do Berlina i człowiek o imieniu Malte.

Polecam czy odradzam? Nie potrafię wybrać żadnej ze skrajności. Książka nie zachwyciła mnie aż tak, żeby wciągać ją na listę ulubionych, ale na pewno nie żałuję poświęconego na nią czasu.


Natomiast zdecydowanie polecam dyskusję na temat książki w wykonaniu Marii Czubaszek i Artura Andrusa.




Brak komentarzy: